Techniki Medytacyjne

Wprowadzenie do zajęć Techniki Medytacyjne, prowadzonych w naszej Szkole przez Krystynę Włodarczyk –Królicką.

„ Wszystkie rzeczy są dla człowieka, aby pomagały do osiągnięcia celu,

dla którego jest stworzony”

(Ignacy Loyola „Ćwiczenia Duchowe” 23).

1. Dlaczego medytacja ?

Powodem dla którego zaczynamy myśleć o medytacji (słyszeliśmy kiedyś, że ludzie medytujący są bardziej szczęśliwi) jest zazwyczaj stan naszego ducha.

Żyjąc nawykowo, pospiesznie, według wzorców odziedziczonych po rodzicach  (w niedzielę gotujemy rosół, w poniedziałek zupę pomidorową), improwizujemy każdy dzień, nie zastanawiając się nad wartością i sensem życia.

W chwilach relaksu czy przypadkowej ciszy, gdy ktoś niechcący wyłączy telewizor zaczynamy odczuwać bardzo boleśnie, że życie nasze przemija a my nie mamy satysfakcji z tego co robimy i kim jesteśmy.

Wszystko co dotychczas przeżyliśmy, całe nasze „cenne” życie nagle uważamy za stracone, a posiadane talenty za zmarnowane.  Czasami nawet czujemy wstyd z powodu tego jak się zachowujemy.

Najczęściej bowiem pielęgnujemy emocje wzbudzające napięcie, doprowadzające do konfliktów.

W głębi siebie wiemy, że lepiej jest być człowiekiem szlachetnym niż podłym, a mimo to zachowujemy się egoistycznie. Wiemy jak wiele znaczy życzliwe spojrzenie, życzliwy uśmiech, ciepłe powitanie czy serdeczne pozdrowienie , a jednak na co dzień wolimy zachować dystans. Znamy (teoretycznie) wartość przebaczania, wyrozumiałości, otwartości i chęci zrozumienia bliskich, ale wolimy się asekurować, bo obdarzanie się dobrocią uważamy za słabość  i naiwność. Wiemy, że miłość jest potężniejsza niż siła, pieniądze, kłamstwo, hipokryzja; potężniejsza niż moralny i fizyczny gwałt, jednak boimy się miłości zaufać. Żywimy przekonanie, że największym cierpieniem jest samotność; gdy nie ma nikogo kto by nas kochał i sami nie mamy kogo kochać , ale nie dbamy o silne , trwałe związki. Nie dbamy o przyjaciół. Takie jest życie ,myślimy;  taki mamy charakter, tak trzeba,  i niewiele można tu zmienić.

Te krótkotrwałe stany niezadowolenia z siebie są  bardzo przykre, bolesne i silne. Natychmiast odpędzamy je spraszając gości „na grila” i piwo, aby w głośnych rozmowach nawzajem utwierdzić się w przekonaniu , że  świat jest okropny a ludzie wredni, więc nie warto być dobrym człowiekiem, ale gorzki smak tych chwil pozostaje na dnie serca….  Powoli, bardzo powoli rodzi się w nas dziwna tęsknota za momentami spokoju, nadziei, miłości, które sporadycznie były naszym udziałem. Zaczynamy zdawać sobie sprawę ze swoich odczuć, swojej duchowości. Sięgamy po modlitwę.  Zaczynamy szukać informacji na temat medytacji. Medytacji ( medytacja z sanskrytu oznacza – „kształcić”, „doskonalić”, „przyswajać”) jako drogi do przekształcenia naszego sposobu życia.

Wiemy już , że myśli są pierwsze, poprzedzają one nasze słowa i nasze czyny, kształtują nasze zachowanie i nasze relacje z innymi ludźmi. Zaczyna więc do nas docierać wartość pozytywnego myślenia.

Zaczynamy rozumieć, że doskonaląc umysł, pracując nad zmianą naszego sposobu myślenia o sobie i  innych, mamy szansę na doskonalenie  naszych zachowań a co za tym idzie naszych kontaktów z otaczającym nas światem, tak aby były one nacechowane wyrozumiałością, tolerancją, szacunkiem dla drugiego człowieka. 

Gdy uznamy, że czas na zmianę szukamy sposobu jej dokonania. 

Coraz częściej pozwalając sobie na ciszę wokół siebie i w sobie.

Od czego zaczynamy działania medytacyjne?

Powoli rozpoznajemy niszczące nas myśli.

Nasz umysł zazwyczaj zajmują :

  • bolesne wspomnienia budzące gniew,
  • bezustanne rozważanie przykrych słów wypowiadanych pod naszym adresem przez bliskie nam osoby,  
  • narastający żal wraz z każdym przypomnieniem przykrych zdarzeń,
  • złorzeczenia będące odpowiedzią na bezsilność
  • a wśród uczuć rozpoznajemy nienawiść.

Uświadomiwszy sobie w jakim chorym stanie jest nasz umysł- wszak te myśli nie przynoszą nam szczęścia a tylko rodzą cierpienie- jesteśmy już w połowie drogi do uzdrowienia.

Postawiliśmy właśnie trafną diagnozę – pielęgnujemy chore myśli i one są źródłem naszego cierpienia.

Może przyszedł już  czas na następny krok, na działanie w celu zmiany  naszego sposobu myślenia.

Specjaliści sugerują tutaj zastosowanie  trzy etapowego sposobu postępowania:

  • wycisz umysł- w ciszy lepiej słychać;
  • rozpoznaj swoje przekonania i ograniczenia,
  • zdecyduj się na transformację- zmień te które ci przeszkadzają.

A do tego jest tylko jedna droga – droga medytacji i kontemplacji.

Gorąco zachęcam do nauki takiego działania, bez względu na to, czy zdecydujemy się praktykować medytację ze względu na „spokój i relaks ”, czy też będziemy mieli większe oczekiwania, np. transformacje wewnętrzną, zawsze mamy szansę na dotknięcie naszej duszy.

Na  dotarcie do przestrzeni ciszy, która istnieje wewnątrz nas, a od której zwykle jesteśmy odcięci .

W literaturze mówi się o istnieniu „wewnętrznej świątyni”, do której nie ma dostępu nikt poza nami, gdzie nikt nie może nas zranić.

Na zobaczenie w innym świetle wszystkiego dookoła .

Na poznanie siebie samego. 

A gdy już poznamy swoją prawdziwą wartość ( wartość dziecka bożego) , to nic nie zdoła zachwiać nami : ani wymyślna pochwała, ani największa niełaska, ponieważ i tak będziemy wiedzieli kim jesteśmy naprawdę, kto nas kocha na pewno i bezwarunkowo.                                                                                

ZAPISZ SIĘ JUŻ DZIŚ – ZAPISY ONLINE

Dodaj komentarz